14 paź 2014

Prolog: "Początek końca".

Objawy amor deliria nervosa

Faza pierwsza: zainteresowanie, trudności z koncentracją, suchość w ustach, pocenie, wilgotne dłonie, zawroty głowy i dezorientacja, obniżona świadomość, gonitwa myśli, upośledzona zdolność logicznego myślenia.
Faza druga: okresy euforii, histeryczny śmiech i zwiększona energia, okresy rozpaczy, apatia, zmiany apetytu, gwałtowna utrata wagi lub przybieranie na wadze, fiksacja, utrata zainteresowań, zaburzona zdolność logicznego myślenia, zniekształcenie postrzegania rzeczywistości, zaburzenia snu, bezsenność lub chroniczne zmęczenie, obsesyjne myśli i działania, paranoja, niepewność.
Faza trzecia (krytyczna): trudności z oddychaniem, bóle w klatce piersiowej, gardle lub brzuchu, trudności z przełykaniem, odmowa przyjmowania pokarmów, całkowite upośledzenie zdolności racjonalnego myślenia i działania, nieobliczalne zachowanie, agresywne myśli i fantazje, halucynacje i urojenia.
Faza czwarta (śmiertelna): emocjonalny lub fizyczny paraliż (częściowy lub całkowity), śmierć.

Jeżeli obawiasz się, że ty lub ktoś z twojego otoczenia mógł zachorować na delirię, zadzwoń pod bezpłatny numer 2 - 300 – 100 – 200, a zapewnimy ci natychmiastową pomoc i leczenie.


Obwieszczenie z dnia 3 kwietnia 2014r.

***

        Wszystko zaczęło się pewnego ciepłego, marcowego dnia, a dokładnie dwudziestego dziewiątego marca.
            Konoha jak zawsze była skąpana w słońcu, ptaki ćwierkały i nic nie wskazywało na to, że sielanka, w której trwaliśmy, za chwilę się skończy. Wszystko było takie jak zawsze, a najgorsze miało dopiero nadejść.
            Żadne z nas nie myślało wtedy, że nie będzie nam dane być szczęśliwym małżeństwem.
            Tego właśnie dnia szłam razem z Kakashim, moim ukochanym, główną ulicą wioski, trzymając go za rękę. Mieszkańcy Konoha już od dawna przestali zwracać na nas uwagę, a przedstawicielki płci pięknej nie wzdychały do mężczyzny, i nie próbowały na siłę go uwieść, odkąd ogłosiliśmy nasze zaręczyny rok wcześniej.
               - Kakashi – zaczęłam, wtulając głowę w jego bark.
            Poczułam na sobie jego wzrok oraz ciepły, pełen szczerości uśmiech. Dłoń Hatake wylądowała na mojej talii. Mężczyzna przyciągnął mnie bliżej siebie, po czym szepnął:
               - Co? – poczułam jego ciepłe usta, które nie były okryte maską na swojej skroni.
       - Nic. Po prostu uwielbiam wypowiadać twoje imię – dodałam, unosząc głowę i spoglądając w jego czarne oko; drugie miał skryte za opaską. Ukrywał pod nią bardzo potężne dōjutsu, do których należał Sharingan. Lecz nie dlatego podziwiałam swojego męża. Nie dlatego, że był bardzo silny i mało kto mógł się z nim równać. Podziwiałam go za to, jakim człowiekiem był – dobrym, sprawiedliwym, uczciwym, troskliwym i opiekuńczym. Jednakże byłam jedną z niewielu osób, które znały jego prawdziwą naturę. Kakashi nikomu przypadkowemu jej nie pokazywał, a i ja musiałam mu obiecać, że nikomu nie powiem, dopóki on sam nie będzie tego chciał. No więc milczałam.
            Wracając jednak do mojego męża. Jest to wysoki mężczyzna o srebrnych włosach, które łamały prawa fizyki, ponieważ odstawały na wszystkie strony, czarnych jak węgiel oczach oraz wąskich, lecz dość pełnych ustach. Jednym słowem – był najprzystojniejszym mężczyzną, jakiego widziałam. Natomiast ja… Cóż. Jestem kompletnym przeciwieństwem Kakashi’ego. Po pierwsze – ciemne włosy i bardzo jasne niebieski oczy, do tego ten niski wzrost... Jeszcze jakby tego było mało, byłam cholernie nerwowa i bardzo łatwo można mnie wyprowadzić z równowagi. Jedyną osobą, na którą się nie denerwowałam, był właśnie Kakashi. Mój spokojny, stateczny i cichy małżonek. Mieliśmy jednak parę cech, które nas łączą – na przykład miłość do książek lub też powaga, która nie był odpowiednia do naszego wieku. Nie znosiliśmy też imprezować i preferowaliśmy swoje własne towarzystwo, bez natrętnych ludzi, którzy próbowali się do nas zbliżyć. Nie cierpieliśmy też fałszywości i chamstwa. Oboje byliśmy szczerzy i nie baliśmy się mówić to, co myśleliśmy. Nie pozwalaliśmy też sobą rządzić, szczególnie ja. I może dlatego miałam w swoim czasie na pieńku z różnymi osobami. Podpadłam też paru kolejnym, mówiąc to, co o nich myślę. Ale miałam to gdzieś. Przynajmniej dowiedzieli się trochę prawdy o sobie.
            Idąc, rozmyślałam nad różnymi rzeczami, jak zwykle zresztą. Szczególnie niepokoiła mnie przyszłość moja i Kakashi’ego jako małżeństwa. Nie dlatego, że miałam obawy, że się rozejdziemy. Martwiło mnie to, że kiedyś, bogowie uchowajcie, Kakashi nie wróci z misji, a ja zostanę sama z gromadką dzieci, z których najmłodsze w ogóle nie pozna ojca i będzie obwiniało go o to, że nas zostawił.
            No tak, z tego wszystkiego zapomniałam powiedzieć, że Kakashi jest ninja, w związku z tym bardzo często nie było go w domu. Ja natomiast byłam lekarzem w wioskowym szpitalu. Moją specjalizacją są choroby układu hormonalnego.
            Nagle z otępienia wyrwał mnie głos Kakashi’ego.
         - Aiko, widzisz, co tam się dzieje? – zapytał, wskazując dłonią na przeciwległy kraniec ulicy. Spojrzałam w tamtym kierunku i dostrzegłam przepychających się ludzi. Jedną ze stron konfliktu była policja.
         Jako lekarz wiedziałam, że w trakcie takiej bójki z pewnością na siniakach się nie skończy i, zanim Kakashi zdołał mnie powstrzymać, pobiegłam przed siebie.
            Słyszałam jego kroki za sobą. Tupot jego stóp wybijał jednostajny, równy rytm.
           Niestety, biegnąc w tamtym kierunku, nie wiedzieliśmy jeszcze, jak wielki popełniliśmy błąd.

***

            Kiedy dotarliśmy na miejsce, zrozumieliśmy, że nie była to zwykła bójka, która z reguły wywiązuje się po jakimś lekkim przewinieniu. Musiała wydarzyć się jakaś grubsza sprawa, ponieważ policjanci byli znacznie bardziej uzbrojeni niż to zwykle bywa.
                - Co tu się stało? – zawołał Kakashi, łapiąc mnie za rękę.
            Jeden z policjantów odwrócił się i spojrzał na nasze splecione dłonie. Nagle jego mina z pozoru obojętnej zmieniła się na zaskoczoną, a potem mężczyzna wrzasnął:
              - Zarażeni!
            Nie wiedzieliśmy, o co mu chodzi. Jacy znów zarażeni? Byliśmy przecież kompletnie zdrowi.
              - O co chodzi? – zapytałam. – Co się, do diabła, dzieje?
            Nie odpowiedział mi. Zamiast tego rzucił się na mnie z pałką, którą po chwili zaczął okładać.
            Usłyszałam wrzask Kakashi’ego, którego otoczyła pozostała czwórka policjantów. Dwóch z nich złapało go mocno za ramiona, uniemożliwiając wymierzenie jakiegokolwiek ciosu, który zdołałby powalić przeciwnika.
            Jęknęłam, kiedy pałka uderzyła mnie w żebra, wytrącając powietrze z płuc. Po chwili poczułam, jak ciężki but policjanta ląduje na moich ustach. Trysnęła krew. Kakashi krzyczał.
            Przekręcając się z trudem na bok, dostrzegłam, że kawałek dalej miała miejsce podobna sytuacja. W tej właśnie chwili bito staruszka, który próbował ochronić przed ciosem swoją żonę. Starzec dostał cios w głowę, a potem kolana ugięły się pod nim, a on sam runął na ziemię, gdzie znieruchomiał. Nie trzeba było być bardzo inteligentnym ani spostrzegawczym, aby wiedzieć, że nie żył. Starsza kobieta zaniosła się spazmatycznym szlochem. Odwróciłam wzrok, nie chciałam oglądać tej masakry, którą w tej chwili sama zaczynałam doświadczać.
            Kątem oka dostrzegłam Kakashi’ego, który zakrwawiony, wciąż próbował wyrwać się policjantom. Serce zabiło mi mocniej na ten widok. Cholera jasna, pomyślałam, nie mogę go tak zostawić, muszę mu jakoś pomóc.
            Zauważyłam, jak policjant wymierza cios pałką w kierunku mojej głowy. Nie myśląc za wiele, uniosłam rękę, a pałka, wcześniej wymierzona w skroń, wylądowała na przedramieniu. Ból był potworny, jednak nie skończył się połamaniem ręki.
            Policjant nie krył zaskoczenia, a ja to wykorzystałam. Podniosłam się chwiejnie na nogi, a potem zamachnęłam się. Pięść trafiła w sam środek nosa mężczyzny. Po raz kolejny trysnęła krew, której część znalazła się na mojej twarzy. Nie dbałam o to jednak. W momencie gdy policjant ścisnął dłonią złamany nos, kopnęłam go w krocze. Upadł na ziemię, jęcząc z bólu. W podobny sposób poznałam Kakashi’ego. Myśląc, że to zboczeniec, przywaliłam mu w to samo miejsce.
         - Nie waż się tknąć mnie lub mojego męża, zrozumiano? – warknęłam, uderzając go stopą w brzuch. W tym samym momencie pojęłam, że popełniłam kolejny błąd. Zorientowałam się dopiero wtedy, kiedy usłyszałam kolejny krzyk Kakashi’ego.
- Aiko, uciekaj! Uciekaj stąd!
            Obejrzałam się. W moją stronę biegli dwaj pozostali policjanci. Z jednym bym sobie poradziła, ale nie z dwoma.
            Postawiłam krok w przód. Czekaj, odezwał się głos w mojej głowie, naprawdę chcesz go zostawić? Kakashi’ego, swojego męża?
            Nie mogłam. Przecież go kochałam, jak nikogo innego na tym świecie. Był dla mnie najważniejszy, więc jak mogłam uciec niczym zwykły tchórz i po prostu go zostawić?
            Zatrzymałam się, po czym spojrzałam na Kakashi’ego, myśląc: Uratuję cię nawet za cenę życia. On jednak nie zrozumiał mojego przekazu albo po prostu nie chciał go usłyszeć. Zamiast tego wrzasnął:
- WIEJ, AIKO!!!
            Byłam głupia, słuchając go w tym momencie. Spojrzałam błagalnie ten jeden, jedyny raz w jego kochane oczy, a potem odwróciłam się i pobiegłam przed siebie, słysząc wyraźny głos mojego męża:
- Poradzę sobie, nie martw się o mnie!
            Płacząc i równocześnie czując się jak ostatni śmieć, wybiegłam z wioski.

***
To na razie tyle z mojej skromnej strony. Rozdział pierwszy się pisze, myślę że niedługo go opublikuję, lecz nie mam pojęcia kiedy, ze względu na szkołę oczywiście. Z reguły mam czas tylko w piątki, aby coś opublikować bądź wejść na kompa. Cóż, szkoła robi swoje, a bio-chem szczególnie. No nic, to tyle. Do następnego, kochani (jeżeli ktoś to w ogóle będzie czytał)!

8 komentarzy:

  1. Zmiażdżyłaś mnie. :D
    Jak tak sobie gawędziłyśmy i zadałaś mi te kilka pytań, miałam wrażenie, że będzie to wyglądać troszkę inaczej. W sensie, że treść! :D
    A tu taka niespodzianka. Czytałam z szeroko otwartymi oczyma i rozdziawioną gębą. xD Szczególnie tę brutalną końcówkę! Chcę więcej!

    Aaa, Megan <3
    Mogę o to zapytać na gadu, ale co się będę. :D Mogę udostępnić to na fanpage'u? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja poprosze o next rozdzial juzhehe :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No no widzę, że zaczynasz się rozkręcać to ja też poproszę o nowy rozdział wtedy dodam jeszcze coś od siebie pozdrawia twoja Bell. :D

      Usuń
  5. Nie pamiętałam, czy wczoraj skomentowałam xD Prolog bardzo piękny, ale końcówka mnie zaskoczyła. Takie tam opowieści o mężu, żonie, miłości, a tu nagle już akcja ;o Pozdrawiam :*
    P.S.
    Opuszczasz ostatniego bloga? :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to chodziło. Nie chciałam, aby nowe opowiadanie było takie, lekko mówiąc, ckliwe. Nie lubię takich.

      Usuń
  6. Nie mam dziś czasu czytać ale powiem ci, że przeczytam choćby się okazało beznadzieje i złe i okropne. Bo a kocham Kakashiego, b kocham delirie choć przeczytałam tylko pierwsza część, c wreszcie coś oryginalnego.
    Wracam jutro.

    OdpowiedzUsuń